Roman Graczyk Roman Graczyk
3198
BLOG

Zrób sobie dobrze

Roman Graczyk Roman Graczyk Polityka Obserwuj notkę 33

 Niekiedy żartuję, że od pewnego czasu „Gazeta Wyborcza” przekształciła się w organ prasowy Frontu Wyzwolenia Gejów i Lesbijek. Kiedy jednak bliżej się nad tym zastanawiam, dochodzę do wniosku, że ta kwalifikacja nie jest już całkiem adekwatna do rzeczywistości. Parę lat temu - tak, dzisiaj sprawy zaszły dużo dalej.

Czytam np. w „Wysokich Obcasach” tekst „Kochając księdza” (23 października 2010) i nie mogę pozbyć się wrażenia, że parafianka, która jest w związku przyjacielsko-erotycznym z księdzem X, jest tu ideologicznym taranem do rozbicia pewnych norm dotąd obowiązujących, a nie tylko interesującym dziennikarsko wyjątkiem od normy. Zresztą parafianka bredzi jak Piekarski na mękach. Piotr Pacewicz, który przeprowadza z nią wywiad, nie ma (jak prawie  cała „Gazeta”, z nielicznymi wyjątkami, typu Jan Turnau) bladego pojęcia o Kościele katolickim i o katolicyzmie. Więc mu się – może - wydaje, że parafianka mówi mniej więcej do rzeczy z punktu widzenia teologii i doktryny moralnej Kościoła. Przykro mi, parafianka bredzi.

   „Znam wielu wspaniałych księży – powiada - oddanych całym sercem swojemu powołaniu. Jednym z nich jest mój X”. Albo: „Nie mogę też udawać – wyznaje z troską o powołanie swojego partnera - że nie widzę, jak on rozwija się jako kapłan. Poza tym mamy wspólną miłość, a jest nią Jezus Chrystus, który dla nas dwojga jest niezwykle ważny. Jak ja w ogóle mogłabym pomyśleć, żeby Panu Bogu odebrać takiego kapłana?!”. Groch z kapustą. Po prostu parafianka musiała już wcześniej, zanim poznała X, stać daleko od Kościoła, bo ewidentnie nie ma w sobie tego, co się dawniej nazywało„sensus catholicus”. Gdyby go miała, nie twierdziłaby, że miłość X do niej buduje jego kapłaństwo. Jest akurat odwrotnie – ta miłość jego kapłaństwo niszczy. Kto tego nie rozumie, nie rozumie, czym jest kapłaństwo w Kościele katolickim. Można dyskutować o pewnych niedogodnościach celibatu, a nawet o jego ciemnych, wręcz mrocznych, stronach, ale to jest inna dyskusja. Na razie ksiądz katolicki (z wyjątkami, które tu możemy pominąć) ślubuje pełną abstynencję seksualną i to wyrzeczenie jest nader istotnym, nieomijalnym, elementem jego kapłańskiego powołania. Gdyby ta pani to wiedziała, wiedziałaby również, że X, będąc z nią w tego rodzaju związku, pozostaje permanentnie w stanie grzechu.

Oczywiście nikt nie ma obowiązku być świadomym katolikiem, także nasza parafianka. Nikt nie musi podzielać moralnych przekonań Kościoła, także Piotr Pacewicz. Ale jeśli się opisuje taką, bądź co bądź nietypową, sytuację, zaistniałą poniekąd w Kościele, to nie można abstrahować od tego, jak to się ma do norm tegoż Kościoła. Ale tego właśnie Pacewicz boi się, jak diabeł święconej  wody. Mam wrażenie, czytając jego publicystykę ostatnich lat, że dla niego w ogóle pojęcie normy (nie tylko katolickiej: każdej) w sferze relacji seksualnych, jest głównym wrogiem. Precz z normą, ważne są tylko ludzkie popędy, zrób sobie, człowieku, dobrze i nie kulpabilizuj się! – tak dałoby się, z grubsza, streścić to przesłanie.

Nie kulpabilizuj się, człowieku!, mówią bohaterowi innego tekstu z ostatnich dni w „GW” profesjonaliści od zachowań seksualnych. Nie mam cienia wątpliwości, że gdyby dziennikarze „GW” trafili na odwrotny casus, żaden materiał by z tego nie powstał. A tak mamy w „Dużym Formacie” reportaż zatytułowany „Czy jestem pedofilem?”, którego autor (AndrzejMalinowski) wcielił się w postać ojca, który odczuwa podniecenie seksualne, gdy kąpie swoją 3-letnią córeczkę. I temuż ojcu, na zdrowy rozum zachowującemu się dziwnie, specjaliści zasadniczo tłumaczą, żeby się z tego powodu nie obwiniał (28 października 2010). Najdalej z trojga terapeutów posuwa się Anna Dodziuk. Na wątpliwości naszego bohatera dotyczące jego relacji z 3-letnią córką, odpowiada tak: „(…) cipka, pupa po prostu są ekscytujące. I nie ma w tym nic strasznego, że na ich widok przeżywa się ekscytacje. (…) Tak, proszę pana, to jest zupełnie normalne, że miewamy odczucia seksualne w kontakcie z dzieckiem. Choćby dlatego, że nasze ciało jest tak skonstruowane, że na różne bodźce reaguje seksualnie”.

Jeśli pani Dodziuk, znana terapeutka ma rację, to znaczy, że ja jestem beznadziejnym dewiantem, bo jako żywo nie przypominam sobie najmniejszego nawet podniecenia seksualnego na widok dziecka w ogóle, o własnych już nie wspominając. Muszę być wyjątkowo oziębły seksualnie i chyba powinienem się leczyć. Może u pani Dodziuk? Naprawdę zaczynam się o siebie niepokoić, bo przecież nie odczuwam podniecenia nawet na widok swoich dorosłych już córek. Czy pani Dodziuk mi pomoże?

Ale mówmy serio. Jest natura i jest kultura. Kultura w najszerszym rozumieniu tego słowa. W tym sensie, gdy człowiek zszedł z drzewa, był to już przejaw kultury, a gdy przestał kopulować ze wszystkimi osobnikami swojego gatunku, był to dalszy jej przejaw. Moja córka może być powabną młodą kobietą, a mimo to nie patrzę na nią tak, jak na inne powabne młode kobiety. Dlaczego? Prawdopodobnie dlatego, że w tym wypadku naturę dominuje kultura. Jest jakieś kulturowe tabu, w toku dziesiątków tysięcy lat rozwoju  ludzkiej cywylizacji szalenie głęboko uwewnętrznione, które sprawia, że w tym wypadku natura nie działa. Jakiś taki automatyczny hamulec, powiedzmy ABS w dziedzinie seksualności.

Niektórzy takiego ABS nie mają. To jest oczywiście problem i nie należy na to przymykać oczu. Tylko po co? Ja bym stawiał na to, żeby starać się czymś ów brak zastąpić tak, aby ci ludzie nie podniecali się na widok swoich 3-letnich córek, bo to się może źle skończyć. Dla ich córek, dla nich, a w końcu i dla nas wszystkich, jeśli to będziemy lekceważyć. Pani Dodziuk, Piotr Pacewicz i w ogóle „Gazeta” od paru lat prowadzą natomiast wielką ofensywę przeciwko wszelkiego rodzaju tabu (z jednym wyjątkiem: tabu w dziedzinie najnowszej historii Polski, którego bronią jak niepodległości). Powiadają, że trzeba zwalczyć tabu, a wtedy będziemy szczęśliwsi. Myślę odwrotnie: niektóre tabu muszą być – do cholery!  - podtrzymywane, jeśli nie mamy powrócić do poziomu człowieka pierwotnego.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka